poniedziałek, 15 lipca 2013

Rozdział V

Uwaga zaszła mała zmiana w zakładce bohaterowie.. Zmieniłyśmy wygląd głównej bohaterki... Mam nadzieję, że ta równie się wam spodoba..

Alice

Po zakończonych lekcjach wyszłam z ogromnego budynku naszej szkoły. Rozejrzałam się po terenie placówki, niedaleko pod drzewem ujrzałam elitę, śmiali się i wygłupiali. Na samą myśl o nich uśmiech wkradł mi się na usta. Podążyłam dalej pod brukową drogą do żelaznej bramy szkolnej. Przekroczyłam ją i nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Postanowiłam udać się do parku. Po drodze mijałam ludzi ich rozmowy przygłuszał gwar miasta. Kiedy doszłam na miejsce przyjemny wiaterek owiał moją twarz i rozwiał włosy. Nie było już prawie słychać miasta. Weszłam w głąb parku i przysiadłam na jednej z licznych ławek. Na niebie nie było widać niczego niezwykłego. Niebo piękne błękitne, pokryte pierzastymi chmurami. Wyglądały jak puszyste kule z waty cukrowej. Prawie się nie poruszały. W oddali zauważyłam jednak trochę ciemniejsze szare chmury. Wyglądały niezbyt przyjemnie. Wyraźnie odróżniały się od wesołych obłoków na pierwszym planie. Z chwili błogiego spokoju wyrwał mnie czyjś głos. Spojrzałam na chłopaka, jego blond włosy były postawione na do góry. Delikatne różowe pełne usta dodawały mu uroku. Był średniego wzrostu dobrze zbudowany, lecz zapewne wyższy ode mnie. Jego niebieskie oczy przenikały mnie na wylot. Ubrany był w czerwoną bluzę z kapturem do tego czarne rurki z opuszczonym krokiem i białe adidasy. Musiała się przyznać sama przed sobą, że przypadł mi do gustu.
-O co chodzi? - zapytałam spoglądając na chłopaka.
-Mogę się przysiąść? - zapytał niepewnie.
-Pewnie - zabrałam torebkę z książkami i położyłam na kolanach
-Ładną dziś mamy pogodę - powiedziała chłopak. Wiedziałam, że nie po to tu przyszedł lecz zapewne nie wiedział jak zagadać.
-Alice - wyciągnęłam rękę w kierunku chłopaka
-Niall - odpowiedział blondynek przy czym się słodko uśmiechną.
-Chodzisz do szkoły tu niedaleko parku prawda.
-Tak.
-Widziałam cię z chłopakami. Lubisz ich?
-Pewnie są moimi najlepszymi kumplami. A ty kogo masz za najlepszą przyjaciółkę bo zazwyczaj widzę cię na korytarzu samą
Postawiłam odwlec trochę odpowiedź może wo gule zapomni..
-Śledzisz mnie czy co? - zaśmiałam się a na policzkach chłopaka momentalnie pojawił się rumieniec. - Oj no weź tylko sobie żartowałam - klepnęłam go lekko po ramieniu.
-Nie to nie tak a poza tym nie odpowiedziałaś mi na pytanie.
-Nie mam przyjaciół - odpowiedziałam i odwróciłam głowę od twarzy chłopaka.
-Och nie chciałem- powiedział i delikatnie chwycił mój podbródek i odwrócił w swoją stronę. Kciukiem starł łzę, która nawet nie wiem kiedy spłynęła po moim policzku.- Przejdziemy się- zapytał delikatnie zmieszany zaistniałą sytuacją. Na ci przystałam delikatnym skinieniem głowy. Szliśmy przed siebie rozmawiając o różnych rzeczach. Zdecydowanie tematem, który królował było jedzenie. Kidy z daleka było można usłyszeć muzykę. Blondasek momentalnie pociągną mnie w tamtym kierunku. Kiedy doszliśmy na miejsce. Na podwyższeniu, które służyło za scenę można było zobaczyć parę poruszającą się idealnie do rytmu muzyki brzmiącej z ogromnych głośników ustawnych po bokach sceny. Po zakończonym pokazie wszyscy zaczęli klaskać łącznie z nami. W tedy dziewczyna z burzą czarnych loków na głowie poprosiła aby ktoś zgłosił się na ochotnika, jednak nikt nie był tak głupi, żeby się upokorzyć... A może jednak. Z boku poczułam szturchnięcie i spojrzałam w tamtym kierunku. Patrzył w moje oczy z wyrazem zbitego psa na twarzy..
-Niall to na mnie nie działa nie nie pójdę tam..
-My- krzykną chłopak i prowadził mnie w kierunku sceny.
-Niall nie, nie nawet nie próbuj.. No weź zrobię co tylko chcesz, Niall nie- próbowałam zrobić cokolwiek, aby tam nie iść lecz był nieugięty.
........

Kiedy wróciłam do domu byłam strasznie na niego zła. Odrobiłam lekcje i poszłam spać. Kolejny poranek spędziłam tak jak zwykle. Spakowałam jeszcze książki i wyszłam z domu. Na rozstaju dróg zauważyłam
jakąś postać, lecz z tak dużej odległości nie mogłam poznać kto to. Jednak kiedy byłam już blisko. Chłopak odwrócił się w moim kierunku i uśmiechną. Nie zwróciłam na niego uwagi, po tym co wczoraj wywiną, jak mnie upokorzył ma jeszcze czelność tutaj przychodzić pff.. Ominęłam go szerokim łukiem i poszłam dalej..
Chłopak szedł przede mną przodem do mnie..
-Oj nie gniewaj się- nie odpowiedziałam.
-Alice no nie chciałem, żebyś się na mnie gniewała. - powiedział i spojrzał na mnie smutnym wzrokiem.
-No dobra nie gniewam się ,ale jak jeszcze raz wpadniesz na równie głupi to się nie zdziw, że się do  ciebie nie będę odzywać zrozumiano?
-Tak jest - zasalutował i udaliśmy się do szkoły. Muszę przyznać, że pierwszy raz tak miło spędziłam czas idąc do placówki. Ciągle wybuchaliśmy śmiechem, przez co przechodnie patrzyli na nas jak na jakichś idiotów. Kiedy minęliśmy bramę do chciałam odejść, lecz chłopak przetrzymał mnie za nadgarstek.
-Chodź ze mną chłopaki na pewno cię polubią,  co będziesz sam siedziała na korytarzu.
Przystałam na propozycje chłopaka i poczłapałam za nim do ich miejsca codziennej zbiórki. Schowałam się za plecy chłopaka, kiedy przystaną.
-Chłopacy poznajcie Ali Ali to Liam, Harry, Zayn i Lu
-Cześć odpowiedziałem niepewnie.
-Po co przyprowadziłeś tu tego plebsa , chcesz żebyśmy stracili reputację?
-Harry- skarcił go Lu a mi mimowolnie łzy napłynęły do oczu.
-No co taka prawda spójrz jak jest ubrana. - nie wytrzymałam i uciekłam....


Niall
Spojrzałem mrożącym wzrokiem na Harrego widziałem, że Lu już się szykuje, żeby mu nagadać, a mi delikatnym ruchem głowy wskazał, abym poszedł znaczy pobiegł za dziewczyną. Jeszcze raz spojrzałem z pogardą na lokowanego i pobiegłem za dziewczyną. Biegłam już chwilę, kiedy zauważyłem małą skuloną postać siedzącą pod dużym dębem. Bezszelestnie podeszłam do dziewczyny. Przykucnąłem przed dziewczyną.
-Ali - dziewczyna wo gule nie  reagowała na moje nawoływanie, jakby odcięła się od otaczającego ją świata. -Ali powtórzyłem jej imię. Spojrzała na mnie swoimi załzawionymi oczami i pociągnęła nosem.
-Wiedziałam, że to nie jest dobry pomysł. - spuściła głowę - W tej szkole liczy się tylko kasa i jeszcze szczebel na którym są twoi rodzice.- przy wypowiadaniu tych słów nerwowo wyrwała trawę z ziemi.
-Nie wyrywaj jej bo w końcu nic nie zostanie i pan woźny będzie miał dylemat, czy przypadkiem krasnoludki istnieją. Zaśmiała się..
- Lubie twój śmiech- wymckneło mi się, zresztą całą cię lobię dopowiedziałem obie w podświadomości. 
-Też cię lubię- usłyszałem niepewny głosik drobnej dziewczyny siedzącej przede mną. 
Placyk przed budynkiem opustoszał. Spojrzałem na zegarek lekcja już trwała. 
-Nie idziemy na lekcje- zapytałem retoryczni zaprzeczyła ruchem głowy. Usiadłem koło niej i wyciągnąłem kanapki z plecaka
-Ok świetnie to z czym wolisz z serem czy z szynkom?
-Niall jest chwila po ósmej..
-Oj ale zobacz jak one się do nas uśmiechają - spojrzałem na dziewczynę, na jej malinowych ustach pojawił się uśmiech, lecz po chwili znikł poprzez przygryzienie wargi.. Proszę dziewczyno nie kuś pomyślałem i spojrzałem w jej oczy. Były radosne a myśl, że to najprawdopodobniej dzięki mnie wywołała uśmiech również na moich ustach. Lecz po chwili..
-No to którą wybierasz?
-A muszę?
-Z moich obliczeń wynika, że nie wzięłaś ze sobą śniadanie a te kanapeczki wyglądają tak zachęcająco, że pożerasz je wzrokiem wiec hmmm... Tak - zaśmiała się 
-Z serem.
-Ok smacznego życzę.
-Niall?
-Tak?
-Chodźmy do parku nie chcę iść na lekcje.
-Ok
Pomogłem jaj wstać i udaliśmy się w to samo miejsce, w którym się wczoraj "poznaliśmy"
Zajadałem się kanapą, w sumie to już jej nie było no ale cóż..
-Niall już nie mogę chcesz? - zapytała lekko jakby zdenerwowana
-Na pewno nie jesteś głodna?
-Na sto procent- powiedziała pewnie..
-Och no to skoro nie jesteś już głodna a taka pyszna kanapka nie powinna się zmarnować - spojrzałem na brunetkę i widziałem rozbawienie na jej twarzy- to postanawiam ją ocalić- powiedziałem dość szybko i w jeszcze szybszym tempie wpakowałem ją do buzi. Dziewczyna spojrzała na mnie z niedowierzaniem w oczach.
-Gdzie ty to wszystko pakujesz?
-Mam szybki metabolizm - odpowiedziałem. Starałem się mówić dość wyraźnie, lecz chleb wcale tego mi nie ułatwiał. Siedzieliśmy tam i rozmawialiśmy dość długo. Odprowadziłem Ali do miejsca, gdzie ją dzisiaj spotkałem, a następnie sam wróciłem do domu. Otworzyłem drzwi kluczem. Wszedłem do środka. Jak zwykle nikogo nie było. Wszedłem po schodach i udałem się do pokoju. Rzuciłem torbę gdzieś w kąt i rzuciłem torbę gdzieś w kąt. Nie miałem głowy, ani siły do lekcji, które należało by uzupełnić po naszej nieobecności. W tym momencie i przez najbliższe godziny miałem w głowi tylko jedną rzecz, znaczy
 osobę ....Ali.


Mam nadzieję, że spodobają wam się moje wypociny i że będziecie odwiedzać naszego bloga..
Z niecierpliwością czekam na waszą opinie.. Całuski

Dodawajcie się do obserwowanych i komentujcie, bo dla Was to kilka sekund, a dla nas:
- Banan na twarzy,
- Ogromna motywacja,
- Chęć i wena.
 Kocham Was :*



3 komentarze:

  1. Podoba mi się i to bardzo! Harry zachował się bardzo chamsko. Niall coraz bardziej zakochuje się w Alice xd. Podoba mi się, to opowiadanie wciąga. Czekam na następny weny :]
    my-life-is-a-big-pain.blogspot.com
    friends-and-maybe-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny rodził i zapraszam do mnie..
    Niedawno zaczęłam prowadzić opowiadanie o Zaynie
    Wpadajcie xP
    http://dark-zayn-malik.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest strasznie ale to strasznie przecudowne.
    Mam nadzieję, że rozdział dodasz jak najszybciej.
    Niall coraz bardziej zadużony jest w Alice i to mi się bardzo bodoba.
    Mam nadzieję, że Harry dostanie nauczkę za to co powiedział.
    Liczę na to, że rozdziały będą jak najszybciej no i że wyjdzie coś z tego.

    Viki ;D

    OdpowiedzUsuń